Autor Wiadomość
bohema
PostWysłany: Śro 15:12, 08 Paź 2014    Temat postu:

Taaaaak, media są takie złe. Zwłaszcza te komercyjne.
dariuszmutantski
PostWysłany: Wto 14:24, 30 Wrz 2014    Temat postu:

A to że okrada staruszki, które nie kupują leków ani lepszego jedzenia tylko jemu ślą część renty. To jest niezła inwestycja. A on jezdzi Maybachem za pieniądze biednych ludzi.
KirtLorenz
PostWysłany: Śro 8:22, 20 Sie 2014    Temat postu:

Rydzyk to jedyny człowiek,który chce polepszenia warunków nauki dla dziecie, warunków odpoczynku i wciąż inwestuje,robi to co rząd tylko obiecuje i więcej niż osoby tam będące.Narzekacie na polityków,którzy nic nie robią a na Rydzyka,który coś robi także narzekacie.Może problem w was się znajduje?
szalonyja800r
PostWysłany: Śro 11:43, 02 Lip 2014    Temat postu:

Witam Ateistą nie jestem ale Rydzykowi nie wierze nie ufam ale to tylko moje prywatne zdanie
Grzybu_niszczyciel_bogów
PostWysłany: Czw 15:11, 23 Sie 2012    Temat postu:

Media owszem pomagają. Ale na pewno nie ten Rydzykowy chłam.
martin hückmann
PostWysłany: Sob 13:07, 18 Gru 2010    Temat postu: "Pomogły" media

Pozdrawiam

"Pomogły" media

Cytat:
"Pomogły" media
Od dłuższego czasu chciałam odnieść się do brutalnego konfliktu o krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Wszystko to, co docierało do mnie z rzekomo zatroskanych mediów elektronicznych i prasy, prawie zawsze miało jednoznaczny wydźwięk - krzyż jest wykorzystywany do celów politycznych, dlatego musi zniknąć sprzed Pałacu Prezydenckiego, a wraz z nim jego obrońcy. Owszem - zdarza się, że politycy podpierają się autorytetem Pana Boga, by osiągnąć swój cel, a później wcale nie są wierni chrześcijańskim wartościom. To naganne podejście było dotąd raczej przemilczane przez media. Teraz media "odkryły", że taki problem istnieje. Tyle, że w tym wypadku to nie wskazywani przez media politycy traktują krzyż instrumentalnie, ale ci, którzy czują się panami przestrzeni przed Pałacem Prezydenckim, zastrzegając ją do własnego użytku. Warszawiacy, którzy stali pod krzyżem z własnej, nieprzymuszonej woli oraz potrzeby serca, często byli narażeni na drwinę, szyderstwa. Zamiast zrozumienia i słów wsparcia otrzymali słowa niesprawiedliwe i raniące od tych, którzy zawiedli. Wyrażenie "instrumentalne traktowanie" zostało szkodliwie użyte do określonego celu i miało odwrócić uwagę od głównej przyczyny, z powodu której stanął krzyż przed pałacem. Chcę tu przypomnieć, że to nie politycy, a harcerze przynieśli krzyż. (...) Nie wiem, czy harcerze przeczuwali problem, z jakim przyjdzie się zmierzyć, ale z pewnością nie sądzili, że prezydent ich ukochanej Polski rozpęta taką burzę. Ostrze konfliktu ich ominęło, by dosięgnąć polityków. Tych z pewnych opcji. Wiemy wszyscy, że politykom daleko do ideału, więc nikt się nie zdziwi, gdy ideał sięgnie bruku. A media w tym skutecznie pomogą. I Polacy w dużej mierze tę wersję kupili. Obserwując wydarzenia, które nastąpiły później (szczególnie te sierpniowe), i słuchając komentujących je dziennikarzy oraz ich gości, zrozumiałam, że im wcale nie chodzi o krzyż, którego profanowanie dotąd im nie przeszkadzało. Ich nawet specjalnie nie bulwersowało zachowanie pod krzyżem - często młodych ludzi - sierpniowej nocy. Mediom i tym, których media wspierały, przeszkadzali obrońcy krzyża. Wykorzystano więc krzyż do walki... z krzyżem. Obecnie wszystko ucichło. Nie ma już krzyża na Krakowskim Przedmieściu, nie ma też pomnika. Gdzieś na pałacowym murze wisi tylko niewielka, słabo czytelna tablica...
Maria Kumorek, Pszczyna

Ogłoszono ocieplenie
Ze wstydem i przykrością oglądałam przebieg wizyty prezydenta Rosji w Polsce. Otoczony gronem osób towarzyszących dumnie kroczył wśród powszechnego aplauzu i zachwytu. Polskie władze uginały się pod ciężarem majestatu i dostojeństwa niezwykłego gościa. Tabuny dziennikarzy słusznych telewizji mieszały się z armią ochroniarzy rosyjskich i polskich służb. Ten klimat radości i powszechnego szczęścia miał stworzyć wrażenie, że oto nadeszła chwila, od kiedy zacznie się nowa historia Polski. Patrząc na to widowisko, przecierałam oczy ze zdumienia. Ileż to razy władze PRL organizowały takie wizyty? Była ta sama pompa, celebra, uściski. Wróciło stare... Znowu usłyszałam te same pokrzykiwania, jakby żywcem przeniesione z "Trybuny Ludu" - przełom, ocieplenie, otwarcie, normalizacja, przyjaźń i współpraca. Ta niemożliwa do strawienia mowa powróciła razem z kłamstwem. Bo kłamstwem jest mówienie o przełomie! Wizyta miała czysto propagandowy charakter i nie rozwiązała żadnej ze spraw dla nas najważniejszych. Rosjanie nie oddają czarnych skrzynek ani wraku samolotu, nie odtajniają dokumentów dotyczących zbrodni katyńskiej. Narzucają też swoją wersję przyczyn katastrofy smoleńskiej, o czym świadczą słowa Miedwiediewa: "Nie dopuszczam możliwości, aby w sprawie katastrofy smoleńskiej polscy i rosyjscy śledczy doszli do różnych ustaleń". Puste deklaracje Rosji o ociepleniu i otwarciu ubliżają pamięci ofiar 10 kwietnia, obrażają wręcz Polaków i nie pozwalają na budowanie dialogu w cieniu narodowej tragedii. Wizyta prezydenta Rosji budzi wiele innych gorzkich refleksji. Jego bezpieczeństwem zajmowały się sztaby dyplomatów i setki agentów specsłużb. Miedwiediew odbierał u nas honory należne szefowi dużego państwa. Dlaczego Rosjanie nie chcieli przyjmować z takimi honorami naszego prezydenta śp. Lecha Kaczyńskiego? W jego ostatniej tragicznej podróży towarzyszyła mu zaledwie garstka funkcjonariuszy, a na lotnisku w Smoleńsku znajdowali się ściągnięci z innej jednostki kontrolerzy lotów. Nienawidzący naszego prezydenta przeciwnicy polityczni ograbili go z wszelkiego należnego mu dostojeństwa i ochrony. (...) Wizyta Miedwiediewa pokazała, że polski rząd chroni de facto Rosję przed odpowiedzialnością za katastrofę i pozostanie bezczynny wobec jawnej rosyjskiej manipulacji faktami. Wszelkie próby zainteresowania świata przyczynami katastrofy spotykają się z zajadłymi napaściami polityków PO i marionetkowych dziennikarzy prorządowych.
Zofia Niedźwiedź, Lublin

Święta Bożego Narodzenia - tęsknota do lat dziecinnych
Wracam myślami do lat mojego dzieciństwa, by opowiedzieć o tym, jak obchodziliśmy święta Bożego Narodzenia. Były to trudne lata powojenne, kiedy bieda dawała często znać o sobie. Te piękne święta przynosiły tyle radości i szczęścia, że zapominaliśmy o niedostatku. Mieszkanie starannie sprzątaliśmy, na ścianach, wokół świętych obrazów, umieszczaliśmy jedlinowe stroiki, przyozdobione kolorowymi bibułkami.
U sufitu zwisał ,,pająk" wykonany ze słomek, waty i różnobarwnych wstążeczek. W kącie stała choinka ozdobiona papierowymi lalkami, aniołami, Mikołajami, łańcuchami. Wieszaliśmy także orzechy, jabłka, ciastka. Cukierków było mało. W drugim kącie stał ,,król" - dorodny snop zboża, który wynoszono tuż przed świętem Trzech Króli. Pod stołem wiązka siana, a na podłodze gruba warstwa słomy. Proszę mi wierzyć, dzisiaj oddałabym wszystkie nowoczesne stroje, ozdoby za to, by w Wigilię położyć się na słomie obok rodziców, rodzeństwa i śpiewać kolędy, choćby do rana. Bo właśnie, leżąc na słomie, kolędowaliśmy aż do Pasterki. (...) Boże Narodzenie spędzaliśmy w gronie rodzinnym. Rozmowy przy stole, wspomnienia, kolędowanie zajmowały czas od rana do późnego wieczora. Muszę koniecznie dodać, że na potrawy spożywane w tym dniu czekaliśmy wiele miesięcy, gdyż wędliny jadło się tylko w wielkie święta. Może dlatego ich smak pamiętam do dzisiaj. Na Świętego Szczepana już o świtaniu przychodzili do nas kolędnicy - Szczudraki. Oprócz pięknych życzeń, energicznie sypali owsem, szczególnie tych, którzy byli jeszcze w łóżkach. Po południu przychodzili inni kolędnicy-przebierańcy. Wtedy ludzie byli biedni, więc nie zawsze płacili, nieraz tylko częstowali kolędników ciastem czy wędlinami. W całej wsi do późnego wieczora słychać było śpiewy, śmiechy i radosny, świąteczny gwar. Dzisiaj święta Bożego Narodzenia obchodzimy także uroczyście, lecz tak jakoś według ustalonej poprawności. Brakuje w nich często szczerej radości, miłości i spontaniczności. Może dlatego moja tęsknota do lat dziecinnych jest tak wielka.
Józefa Kusz, Krasnobród

Święty Mikołaj
To nie żaden krasnal,
lecz Mikołaj Święty
On Wam, Drogie Dzieci,
przynosi prezenty.

Z pastorałem w ręku
i w biskupiej szacie,
w infule na głowie,
po tym Go poznacie.

To Święty Mikołaj
chociaż jest już w Niebie;
Joasiu, Zosiu, Aniu,
przyjdzie dziś do Ciebie.

To w jego imieniu
Dzieci, czy Wy wiecie?
Setki Mikołajów
wędrują po świecie.

Bo ten biskup z Miry,
który jest już w Niebie,
wspierał biednych ludzi
w każdej ich potrzebie.

Troszczył się o dzieci,
bo je kochał szczerze,
obdarzał darami
i umacniał w wierze.

Na Jego pamiątkę,
teraz już to wiecie,
setki Mikołajów
wędruje po świecie!
Bronisława Kubińska, Mława





[img]
http://c.wrzuta.pl/wi9070/0c0ee156000834834bbb37a8/0/swiety%20mikolaj
[/img]

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group